www.rpgzastep.fora.pl

Corvinus

Witajcie odważni śmiałkowie. Właśnie straciliście wszystko. Zostaliście obdarci z cywilizacji obecnych czasów. Nie prowadzi was za rękę kultura ani nauka. Świat w który wdepnęliście jest inny, nikczemnie.

Słońce wstaje nad grodem Kraka. Jego promienie pieszczą złote kłosy pszenicy i pysznią się w rubinie maków.
Dla rabów, którzy zasnęli rozmodleni w miękkiej, ciepłej i wilgotnej krainie szczęścia to początek koszmaru. Wychodzą ze swych zapleśniałych nor-baraków, popędzani przez złe duchy. Kurczą się pod złośliwym i żrącym spojrzeniem Błękitnego Cyklopa. Dziś jego twarz toczy niewiele czerwi, znak że ssać z nich będzie wodę jeszcze łapczywiej. Jęki jak ze zwierzęcego wnętrza mimo woli wydobywają się z ich ust. Przygnieceni żalem i wyzuci z sił, bo ich ciała i dumna cywilizacja zostały na jawie, kołysali się w marszu ku miastu, by zasilić służbę w Twierdzy i Świątyni, w burdelach i barach, domach i ulicach.
Witajcie w Krakowie, mieście tysiąca sensualnych uciech i smolistej przyjemności. Tu możecie się naprawdę odnaleźć, duszę przehandlować za coś o wiele cenniejszego, albo przekroczyć granice szaleństwa. Kraków, najbarwniejsze miasto na Płaskowyżu.

Kraków 2384 stoi przed wami otworem.

Dziś jest dzień targowy, macie szczęście. Tanio można nabyć kobiety, artefakty, amulety i poślednie opiaty. Drogo będzie was kosztować wieczór w którymś z klubów, świeża woda i chleb. Za darmo możecie pozwiedzać ruiny Starego Miasta- 300 km2 niemal zrównanych budowli, między którymi nadal można odnaleźć pamiątki przeszłości. Czy któraś wam zaśpiewa o czasie sprzed Huraganowej Śmierci? Czy śpiewać wam będzie, dysząc, kurewka-rab?
Rynek Główny. Otaczają was stragany krakowskich przekupek. Tłum przelewa się przez wąskie uliczki, które tworzą. Smród, zgrzytanie i brud są wszechobecne. Złomiarze ciągnący ze sobą zardzewiałe skarby, oganiają się od złodziejaszków i otępiałych rabów- tak by niczego nie stracić ładunku i waluty za zranienie niewolnika. Ludzie w Wielkim Mieście ubrani są niezwykle, aż o zawroty głowy przyprawiają patchworki z zaszłych tkanin.
W tym gwarze i skwarze przemieszczacie się niepewnie. Pierwszy raz odwiedzacie to przesławne miejsce. Znaleźliście na otaczającej równinie coś ciekawego- może ktoś to kupi i was ozłoci. Modlicie się, żeby nie poderżnął wam gardła.
Jeden z was wpada na zadbaną rabkę. Jest czysta, w nie pocerowanym ubraniu, jej włosy, skóra i oczy jak martwe. Patrzy się a jej wzrok niepokojąco otumania. Otwiera usta, zmurszałe zęby przypominają równinę z której tu trafiliście.
-Ayyyyyyaaaahhhh!- wyje.

P.S Macie dowolność w budowaniu wnętrz budynków i w granicach rozsądku decydowanie o reakcjach NPC.

Maczug

Keller szedł spokojnie ignorując ludzi, jak na łowcę artefaktów wydawał się zbyt spokojny zazwyczaj jak miał coś cennego musiał się chować i pilnować nim dotrze do kupca a potem mając pieniądze jeszcze bardziej się spieszyć by wymienić je na sprzęt i coś mniej rzucającego się w oczy i łatwego do ukrycia. Jego stary karabin SWD wisiał na ramieniu łatwy do dobycia, Ta broń mimo wieku i konieczności robienia ręcznie amunicji ma swe plusy i pozwala na w miare bezpieczne poruszanie się po bezdrożach i ruinach.Widząc zbliżającą się kobietę rzucił tylko
Nie wyj kobieto! i ruszył dalej w stronę rynku gdzie był sklep jego klienta