Forum www.rpgzastep.fora.pl Strona Główna www.rpgzastep.fora.pl
Forum zastępu "RPG" 16 KDH
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Federalne Biuro Ślepcze

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rpgzastep.fora.pl Strona Główna -> RPG i inne / Sesje / PBF RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maczug




Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się bierze pieniadze?

PostWysłany: Wto 23:24, 15 Lis 2011    Temat postu: Federalne Biuro Ślepcze

Nowa Sesja prowadzona w Realu i poprzez Forum.

Gracze
Boguś, Kuba, Kulek

28.V.2015

poprzedniego dnia każde z was poznało swojego najbliższego przełożonego, jednocześnie wdrążając się w śledztwo.
Odpiszcie poniżej wybierając jeden kolor dla swojego tekstu, Wypowiedzi piszemy pogrubione a myśli kursywą proszę też o podesłanie na PW Kart postaci i...zaczynamy od dnia 28.V.2015


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Corvinus
Administrator



Dołączył: 31 Paź 2009
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 20:03, 21 Lis 2011    Temat postu:

Alonso wziął taksówkę by dojechać do pracy. Nie chciał żeby się go czepiano. Raz, był latynosem za co już na dzień dobry mógł zarobić w czapę w swojej czarnej dzielnicy. Murzyni to rasiści. Dwa, jego ubranko. Za ubieranie się jak latynowski gangster mógł zarobić już na pewno na własny pogrzeb, ale co tam chciał pokazać Oh Konorowi jak świetnie przygotował się do akcji, jak wspaniale dobrał kamuflaż. Siedział więc w taksówce w czarnej, startej skórzanej kurtce, białym podkoszulku, znoszonych dźinsach i wyglancowanych butach. Na głowie przepaska z bandany dopełniała obrazu pół-hiszpańskiego nieroba. Trwoga taksówkarza, którego meksykanin z taką aparycją zaprzągnął do jazdy pod siedzibę FBI utwierdzała Rodrigeza w przekonaniu o wysokiej klasie zakamuflowania.
Dojechali. Alonso wyszedł z taksówki, zatrzasnął drzwi, stanął kilka kroków przed pojazdem. Nie zapłacił, wysiadł od razu gdy spostrzegł, że samochód zahamował. Teraz wyciągnął lusterko i sprężynowy grzebień. Lusterko ustawił tak by móc się przejrzeć i obserwować reakcję taksówkarza. Trzask! To grzebień się wysunął a Alonso powolnymi ruchami traktował nim swoje napomadowane włosy. I co z tego, że bandana trochę przeszkadzała. Klasa, szyk dandysa z południa. Alonso się skrzywił... jeszcze dalszego południa. Musi pamiętać, że teraz jest amerykańskim Federale a nie brudnym parobkiem z półputynnego półwyspu. Przykre uczucie minęło prędko, zastąpił je złośliwy uśmiech na widok skonsternowanego taksówkarza, który właśnie ruszał nieodebrawszy zapłaty od latynowskiego gangstera przed centralą FBI.
Ludzie na ulicy wlepaiali w niego oczy na tę krótką chwilę kiedy przechodzili obok niego. Alonso schował grzebień i lusterko, włożył ręce w kieszenie, zgarbił się nieco i ruszył do drzwi. Otworzył je szybkim wymahem ręki.W halu pełno było ubranych w garnitury i żakiety pracowników biura. Alonso skierował się do windy. Wdusił przycisk przywołania i czekał. Choć była pora,gdy wszyscy już zjeżdżali się do pracy on stał sam przy swojej windzie gdy inne były oblężone. Ha. Odstrasza, jak było w zamiarze Wtem poczuł na ramieniu karzącą rękę sprawiedliwości. Spojrzał na nią i zobaczył cięzką dłoń wyłaniającą się spod granatowego uniformu strażnika.
- Czy możemy porozmawiać? Spytał kurtuazyjnie strażnik, choć niechęć biła od niego jak tania woda kolońska.
- O czym, amigo?- skontrował Alonso wyciągając naprędce identyfikator zawieszony na szyi. Ręka kontrolera na ten ruch powędrowała odrazu do kabury na broń, lecz gdy przed jego świńskimi oczkami zakołysała się plakietka identyfikatora, powstrzymał się. Nie wierząc własnym oczom przybliżył twarz do dokumentu. Jakże korciło Alonsa by z kolana strzelić to parszywe, pochylone nieco bydle... Strażnik sięgnał do krótkofalówki i odszedł nieco na bok by uzupełnić wywiad. Przyjechała winda. Alonso nie zważając na białasa wszedł do niej, wybrał piętro, oparł się o ścianę i gdy zamknęły się drzwi pojechał na górę. Uśmiech towarzyszył mu cały ten czas gdy pokonywał kolejne piętra a w pamięci słyszał dobijanie się strażnika do zamknietych drzwi windy, gdy tamten zorientował się, że przy kończeniu kontorli podejrzany latynos ulotnił się i zdąrza nie wiadomo gdzie w centrum federalnego prawa.
[/b][/i]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anubis Hazuki




Dołączył: 14 Lis 2011
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:33, 24 Lis 2011    Temat postu:

Siedzieli razem w samochodzi zapinajac pasy i szykujac sie do jazdy. Prosze jechac pod biuro. Zalatwilam sobie mieszkanie nieopodal tak zeby nie musiec wstawac zbyt wczesnie. Usmiechnela sie lekko w strone faceta po czym odwrocila glowe w strone szyby wygladajac za okno. Nie miala ochoty z nim rozmawiac. Ciagly metlik w glowie nie dawal jej spokoju. Ostatecznie nie byla przygotowana na to co miala zrobic. To byly powazne sprawy i nie mogla sobie pozwolic na bledy. Praca. Pomyslala siegajac do szczesliwych dni dziecinstwa gdy jedynym zmartwieniem byla mokra sukienka po spacerze nad oceanem. Gdy dotarli na miejsce pozegnala sie skinieniem glowy po czym ruszyla w strone Bruegger's Bagel Bakery‎ - kawiarni pod nad ktora znajdowalo sie jej male mieszkanie. Lubila spacerowac po ulicach wielkich miast. Wszechobecny halas uspokajal ja niczym szum fal. Dojscie do domu zajelo jej jakies 10 minut. Nie spieszyla sie zbytnio. Rozmyslala nad wszystkim w co sie ostatnio wpakowala. Nie byla pewna czy przyjecie sie do FBI bylo dobrym wyborem. Ostatecznie nie miala innego wyjscia lecz czy aby napewno? Nie miala dzis na nic ochoty. Zrobila sobie cos do jedzenia aby nastepnie zanurzyc sie w interesujacej fabule ksiazki kupionej w zeszlym roku. Jak mozna bylo sie spodziewac szybko zasnela. Obudzila sie wczesnym rankiem. Otworzyla szeroko okno wpuszczajac do srodka lodowate powietrze pamietajace jeszcze zeszla noc. Jeszcze w pizamie pakowala rzeczy do pracy. W swojej pokaznej torbie trzymala spodnie dresowe i bluze oraz buty na platkiej, bardzo cienkiej podeszfie - idealne do wszystkiego =) Oczywiscie oprocz tej torby miala przy sobie takze zwykla kobieca torebke - nigdy nie wiadomo co tam jest =) Nie zwlekajac dlugo odswiezyla sie, ubrala w swoj "kupiony do pracy" garnitur i zbiegla po schodach do Brueggersa. Kawa i bagel z jajkiem i boczkiem. Uwielbiala takie amerykanskie sniadania <wiem co mowie =D>. Jedzac w marszu mijala kolejne przecznice. Przed wejsciem do budynku stanela chwile przed wejsciem spogladajac w gore. Gdyby ktos 5 lat temu spytal mnie "jak sobie wyobrazasz siebie za 5 lat" to z pewnoscia nie wymyslilabym TEGO. Zasmiala sie do siebie po czym wkroczyla do srodka. Byla tu juz wczesniej wiec ruszyla prosto do swojego boksu. Nie korzystala z windy. Mimo szpilek wolala dolozyc troche czasu i przejsc sie niz kisic w malym pomieszczeniu w ktorym smierdzacy urzednicy puszczaja baki po kryjomu. Dotarwszy na miejsce rzuca swoja torbe na biurko rozgladajac sie za czym nowym - czyms czego nie zauwazyla wczoraj.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anubis Hazuki dnia Czw 18:33, 24 Lis 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuleslaw




Dołączył: 26 Mar 2010
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:57, 25 Lis 2011    Temat postu:

Uradowany skasowaniem jednego bandziora wróciłem do biura. Zabrałem swoją torbę z dresem i poszedłem do kibla się przebrać w coś cywilizowanego. Przechodzący obok pracownicy biura dziwnie się na mnie patrzyli ale odwracali wzrok gdy oddałem spojrzenie. Po przebraniu się w szary dres i pomarańczowe buty na rzepy i ubraniu czarnej bandamy na głowę wyszedłem. Strażnicy nie byli wstanie nic powiedzieć- może to i lepiej. Zarzuciłęm torbę na plecy i odpiąlem rower. Na auto w tym kraju mnie nie stać jeszcze a zresztą trza nogi i brzuch ćwiczyć. Sięgając do kieszeni by schować klóczyk od kłódki odnalazłem jakiś zawinięty papier. Był na nim adres- Independence AVE SE 90017 i imię Joanna Ross. Wtedy przypomniałem sobie, że wiszę kumplowi przysługę. Adam Ross był Marines, zginął na tej feralnej misji w afganistanie- na moich rękach. Miałem powiedzieć jego żonie... Cóż może też skorzystam i pomoże mi znaleźć jakieś mieszkanie bo narazie czeka mnie spanie w parku...
Zacząłem pedałować i ruszyłem- po sprawdzeniu planu miasta pod rzeczony adres. Hm trzebaby jeszcze znaleźć dobrą siłkę i sklep z koksem ale z tym to później się rozglądne. Wkurza mnie tylko to, że wszyscy gadają po tym hamerykańsku ehh.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kuleslaw dnia Pią 14:00, 25 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maczug




Dołączył: 05 Lis 2009
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się bierze pieniadze?

PostWysłany: Pon 21:44, 28 Lis 2011    Temat postu:

Mietek Kulek vel " Turbo "


Droga do mieszkania twojego śwp. kolegi minęła ci dość szybko, zmęczenie i ciężar dnia trochę cię przygniotły zwłaszcza że od jutra zaczynasz prawdziwą pracę. Po przejechaniu tych kilku kilometrów twoim oczom ukazało się miłe mieszkanie w centrum miasta. Według tego co ci było wiadomo Ross mieszkał na 2gim piętrze tego budynku pod "17" Nim jednak zadzwoniłeś domofonem odezwała się twoja komórka, dziwne, bo twój numer ma tylko centrala Biura oraz O'Connor jako twój bezpośredni przełożony. Głos w słuchawce, nieważne czy na poczcie czy odebrany mówi: Masz przyjaciela w stanach wpływowego przyjaciela który co nieco wie, W skrytce na stacji metra znajdziesz plan miasta i klucze do mieszkania, z adresem, kod to 248...odezwiemy się w przyszłości.

(w następnym poście opisz swój dzień, ten do końca, dialogi zostawiam tobie, masz pojawić się w biurze z lekkim spóźnieniem. Bo opisałeś dzień wcześniejszy i dam ci to skończyć.)




Alex Wood


Wychodząc powoli po schodach na 4 piętro słyszałaś lekki harmider z dołu, lecz jakoś się nim nie przejęłaś, droga na górę zajęła ci mniej więcej tyle czasu co podróż windą z przymusowymi przystankami na poszczególnych piętrach.
Na 4 piętrze skierowałaś swoje kroki prosto do biurka, dostrzegając lekkie zamieszanie na piętrze, część ochrony z bronią kieruje się w stronę windy czekając aż drzwi się otworzą, większość agentów z zainteresowaniem spogląda na wydarzenie poza, O'Connorem który nie podnosząc oczu, spina akta i przegląda zapiski ze śledztwa. Nim zdołałaś coś powiedzieć i zaznaczyć swoją obecność, on już odrzekł Morning, Wood's Ubrany był w to co wczoraj, tylko koszula zmieniła kolor na brązowy z niebieskiego. Dżinsy i sztruksowa marynarka wyróżniały go na tle całego Biura, gdzie dominował szary i czarny, a luźny strój nosili raczej podejrzani i świadkowie. Zdaje się ,że twój partner tu jedzie, bądź łaskawa, dopilnować by bezpiecznie dotarł do swojego biurka... Powiedział wstając i sprawdzając godzinę na telefonie. Jakby co będę w Centrum Komunikacyjnym, "Stary"mnie wzywa, postaraj się nie zabić agenta Rodrigeza.[/b]Powiedział wychodząc , przy windzie zawrzało...




Alonso Rodrigez


Droga do Biura wypadła ci bez zarzutu również przejażdżka windą, nie licząc samego końca była miła i spokojna. Ledwo drzwi się otworzyły na 4 piętrze a ty zrobiłeś pierwszy krok Spora grupa mężczyzn złapała cię za ręce i kark kładąc na ziemi i przystawiając broń do głowy. Rusz się człowieku a zginiesz!!! usłyszałeś rzucone w twoją stronę, Gdzieś w oddali dostrzegłeś O'Connora wchodzącego do Centrum Łączności, Pracownicy ochrony natomiast szybko cię skuli, i nie pozwolili się dokładnie rozeznać, nim się zorientowałeś poczułeś lufę przy głowie, drugi raz w ciągu dwóch dni, tyle że tym razem u słyszałeś Jednostka broni...!!! mocne ręce już miały cię wepchnąć do windy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuleslaw




Dołączył: 26 Mar 2010
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 13:41, 29 Lis 2011    Temat postu:

Zdziwiony odebranym telefonem próbowałem oddzwonić ale numer był zastrzeżony. Stojąc przed drzwiami Państwa Ross stwierdziłem, że rozwikłam zagadkę później. Zebrawszy się w sobie nacisnąłem domofon. Po chwili drzwi uchyliły się i pokazała się w nich kobieta, na oko 1.80 wzrostu kruczoczarne włosy do ramoin, szczupła.

Pani Ross?- zagadnąłem pogłębiajac jej zdziwienie niecodziennym gościem
Tak.. a pan..?
Starszy sierżant Turbo GROM , służyłem z Pani mężem w Afganistanie...


Już wiedziała do czego zmierzam. Łzy pojawiły się w jej oczach a mi brakło słów bo bałem się, że palnę coś głupiego. Objąłęm ją ramionami a ona zaczeła plakac w w moj kolnierz. Po chwili wypaliłem tylko, ze jej maz był dobrym żołnierzem, swietnym kumplem i patriota.

Dziękuję, pan pierwszy przynosi mi ta smutna wiesc. Rzad jeszcze kartki nie zdazyl najwyrazniej wyslac a glosowalalm na tych bydlakow.

Ehh ta amerykanska poczta lotnicza pomyslalem.

Gdyby Pan czegos potrzebowal wie gdzie mnie szukac- dodała na koniec.


Pozegnalem sie i poszedlem. Tam gdzie skierowal mnie tajemniczy glos z telefonu.
Rower przypiąłem do słupa. Na stacji był tłum ludzi, dobre 5 minu zabrało mi zejście do skrytki i jej odszukanie. Powoli wstukałem kod. W srodku było wszystko co miało być. Sprawdziłem dokładnie skrytke, nie było w niej żadnych dodatkowych informacjii. Czułem jednak, ze ktoś mnie obserwuje. Odszedłem od skrytki i odczekałęm chwilę mając nadzieje, że ktoś wróci do niej i będe go mogł przepytać. Po pół godzinie zrezygnowałem, też dlatego ze bylem glodny.
Po drodzę do domu wstapilem do chinskiej restauracjii- nie bylo duzo ale cieple. Nowy dom był na Independeance Ave. Mieszkanie na parterze, mozna nazwac to 3 pokoje plus kuchnia wiec miejsce bylo. Rozwalilem sie na sofie i probowalem cos znalezc w tv ale po chwili stwierdzilem ze mi sie mozg lasuje. Bylo pozno a jutro zaczynalem prace. Po umyciu sie przeczyscilem bron i wzialem noz pod poduszke. Ustawiwszy budzik na 7.00 zasnalem
RANO
Zaspałem. 7.30 a tu śniadanie trza zjeść- batoniki z automatu z biura. Umyć się i przebrać w strój do biura. Nim to zrobiłem była 8.10 Zamknąłem dom i wsiadłem na rower. Pędziłem między autami jak wariat. O 8.40 wszedlem do budynku biura i skierowalem sie do windy. Wobec zamieszania tam panujacego poszedlem schodami.
Super OConnor mnie zabije. - pobieglem

Do biura wszedlem po 9. Siadlem do biurka. Staralem sie unikac wzroku OConnora


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kuleslaw dnia Wto 14:13, 29 Lis 2011, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anubis Hazuki




Dołączył: 14 Lis 2011
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 15:11, 06 Gru 2011    Temat postu:

Jak zawsze w fromie pomyslala pokonujac ostatni stopien. Zawsze cieszyla sie gdy byla w stanie wygrac jakies male wyzwanie ktore przed soba stawiala. Co sie dzieje? Zapytala idac w strone biurka pierwsza lepsza osobe ktora sie nawinela. Cala sytuacja byla troche dziwna. Wygladalo na to ze winda jedzie jakis terrorysta obwieszony ladunkami wybuchowymi. Usmiechnela sie do tej mysli robiac swoje. A moze jednak? Skierowala swoj wzrok na drzwi windy gdy przelozony raczyl ja przywitac i wydac wytyczne. Na "Dzien dobry" odpowiedziala takim samym dzien dobry usmiechajac sie w jego strone. Widzac jego ubranie pomyslala szef to jemu wolno nie dajac po sobie poznac. Agenta Rodrigeza? Powiedziala cicho do siebie. Majac jakies dziwne przeczucie odwrocila sie z powrotem w strone windy oczekujac tam wspomnianego agenta. Nie czekajac dluzej ruszyla w strone zamieszania jakie powstalo. W sumie nigdy nie widzialam tego goscia wiec napwet go nie rozpoznam. Masakra.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Corvinus
Administrator



Dołączył: 31 Paź 2009
Posty: 167
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 0:01, 10 Gru 2011    Temat postu:

-Co do...?- zaklął szpetnie Rodrigez. Kątem oka zauważył niknącego ,za horyzontem byczych karków, swojego szefa. Oh Conor, nieoceniony jak zawsze... albo dopiero przyszłe zdarzenia dadzą świadectwo jego charakteru. Sekundę później meksykanin wrócił do rzeczywistości.
- Jestem agentem federalnym! Jak śmiecie?! Federales, słyszycie?- ni to powarkując ni to dysząc z żądzy zemsty leżał potulnie na ziemi przyjmując przykry fakt bezpośredniego sąsiedztwa broni przy skroni.
-Hej...- tu twarz mu zbladła, oczy powiększyły się do rozmiarów spodków- Fisting? Santa Maria, cóżem uczynił...- to nadgroliwy strażnik rozpoczął rewizję osobistą przed windą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.rpgzastep.fora.pl Strona Główna -> RPG i inne / Sesje / PBF RPG Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin